Ulicami Kijowa przeszedł Marsz Jedności dla Ukrainy

Fot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Liczący około 1500 uczestników pokojowy Marsz Jedności dla Ukrainy przeszedł w sobotę ulicami Kijowa. Jak zapowiadali organizatorzy wydarzenia, mieszkańcy stolicy chcieli pokazać światu i Rosji, że nie boją się gróźb prezydenta tego kraju, Władimira Putina.

Fot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Marsz rozpoczął się o godz. 14 czasu lokalnego w położonym w centrum miasta Parku im. Tarasa Szewczenki. Po odśpiewaniu hymnu Ukrainy uczestnicy, niosąc flagi narodowe, czerwono-czarne flagi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz używane przez białoruską opozycję biało-czerwono-białe historyczne flagi tego kraju, ulicami stolicy przeszli w stronę Majdanu Niepodległości. W wydarzeniu uczestniczyło około 1500 osób ochranianych przez funkcjonariuszy policji.

Deklarowanym celem marszu było pokazanie, że „Ukraińcy nie ugną się pod presją rosyjskiego agresora”. „Ukraina jest zjednoczona i gotowa do postawienia oporu” – zapowiedzieli inicjatorzy wydarzenia.

„Chcemy udowodnić, że Ukraińcy nie boją się gróźb Putina, nie akceptują jego warunków i będą stawiać opór niezależnie od rozwoju wydarzeń” – powiedział Andrij Leus, jeden z organizatorów marszu.

Demonstranci nieśli transparenty z napisami „Ukraina będzie stawiać opór”, „Donieck jest częścią Ukrainy” oraz „Powiedzmy NIE Putinowi”. W trakcie wydarzenia nie odnotowano żadnych incydentów.

Na ulicach miasta nie widać, by zagrożenie możliwą rosyjską inwazją wywołało wśród mieszkańców panikę. W sobotę po południu życie wokół kijowskiego dworca kolejowego toczy się zwykłym trybem. Pasażerowie spieszą na perony, przyjeżdżający namawiani są do skorzystania z taksówek czy wynajęcia mieszkania „blisko dworca”, przed lokalem sieci McDonald’s stoi chłopak z bukietem róż, a do okienka ustawiona jest kolejka klientów.

Pracownik okolicznego laboratorium, w którym wykonywane są testy na obecność koronawirusa, przyznaje, że w ostatnim czasie bardzo dużo ludzi przychodzi na badania. Pytany, czy może być to związane z możliwością rosyjskiej eskalacji, odpowiada: „Nie sądzę. Po prostu robią testy przed wyjazdem za granicę. Bardzo dużo osób wyjeżdża do pracy, w tym do Polski” – podkreśla.

Wzdłuż chodnika prowadzącego do budynku stacji kolejowej rozstawiono stragany z głośnikami, bielizną, zabawkami. Ludzie robią zakupy, a ubrana w futro kobieta pyta przechodniów, gdzie jest najbliższy bazar. Z okolicy dworca jak co dzień odjeżdżają busy do innych ukraińskich miast, kierowcy proponują, by wybrać ich usługi – kurs do Równego, Połtawy, Łucka czy Fastowa.

Exit mobile version