Osłabiona brakiem Andersa Thomsena, Martina Vaculika i Oskara Palucha drużyna Moich Bermudów Stali Gorzówi przegrała w pierwszym ćwierćfinale PGE Ektraligi z For Nature Solutions Apatorem Toruń 44-46. Niespodzianką mógł być przebieg meczu, bo Stal skazywana była na wysoką porażkę, a finalnie przegrała dopiero w ostatnim biegu.
Po pierwszej serii startów gorzowianie przegrywali 10-14. Dwukrotnie Apator wygrał biegi 4-2, dwa razy mieliśmy remis. Po kolejnych trzech wyścigach przewaga gospodarzy wzrosła zaledwie o 2 punkty i wynosiła 6 „oczek”. Dwa podziały punktów, jedna wygrana Apatora 4-2 i po siedmiu biegach Stal przegrywała 18-24.
Gorzowianie, skazywani na pożarcie walczyli, czego przykładem gonitwa dziewiąta, którą wygrali podwójnie. Na metę przybyli Zmarzlik i Woźniak. W serii mieliśmy jeszcze dwa remisy i po dziesięciu biegach Stal przegrywała zaledwie 29-31. Stan rywalizacji wyrównał się w biegu kolejnym, w którym gorzowianie wygrali 4-2. W dwunastym i trzynastym kolejny podział punktów i przed biegami nominowanymi remis 39-39.
Wyścig czternasty to kolejny remis. A finał dzisiejszego pojedynku na korzyść Apatora 4-2. Finalnie Stal przegrała 44-46.
For Nature Solutions Apator Toruń: Denis Zieliński 3+2, Krzysztof Lewandowski 5, Jack Holder 5+2, Paweł Przedpełski 10, Patryk Dudek 11+1, Robert Lambert 12+1
Moje Bermudy Stal Gorzów: Oskar Hurysz0, Mateusz Bartkowiak 3, Wiktor Jasiński 5+2, Szymon Woźniak 8+1, Patrick Hansen 9, Bartosz Zmarzlik 19.