Polscy siatkarze wicemistrzami świata.

Fot. PAP

Fot. PAP

Polscy siatkarze przegrali w Katowicach z Włochami 1:3 (25:22, 21:25, 18:25, 20:25) w finale mistrzostw świata. We wcześniejszym spotkaniu o brązowy medal Brazylia wygrała ze Słowenią 3:1.

Polska: Marcin Janusz, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Kamil Semeniuk, Mateusz Bieniek, Bartosz Kurek – Paweł Zatorski (libero) oraz Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek, Tomasz Fornal,

Włochy: Simone Giannelli, Alessandro Michieletto, Gianluca Galassi, Daniele Lavia, Yuri Romano, Simone Anzani – Fabio Balaso (libero) oraz Riccardo Sbertoli, Roberto Russo, Giulo Pinali. Biało-czerwoni bronili tytułu drugi raz z rzędu. Siatkarze Italii w finale zagrali po raz pierwszy od 1998 roku, wcześniej zwyciężali w poprzednich dwóch edycjach.

Pierwszy set dostarczył widzom potężną dawkę emocji. Kiedy Alessandro Michieletto zagrywką dał, dobrze dotąd broniącym, gościom prowadzenie 21:17 w hali zapadła cisza. Po chwili kibice wrócili do dopingu, a Polacy przystąpili do odrabiania strat. Wyrównał na 21:21 „asem” Mateusz Bieniek, a potem Włosi zdobyli już tylko jeden punkt.

Polacy w drugiej części prowadzili 6:3 i 16:13. Do remisu 16:16 doprowadził Yuri Romano, co zapowiadało zaciętą końcówkę. Obrońcy tytułu mistrzowskiego mieli co prawda niewielką zaliczkę (20:18), ale goście – przy zagrywce swojego kapitana Simone Gianellego – doprowadzili do wyniku 20:23 i nie dali sobie wydrzeć wygranej.

Rywalizacja zaczęła się od początku. W trzeciej odsłonie Włosi agresywną zagrywką mocno utrudnili życie biało-czerwonym, a przy okazji nieco uciszyli widownię. Po wyrównanym początku (11:11) drużyna trenera Ferdinando De Giorgiego powiększała przewagę. Po bloku Włosi prowadzili 19:15, zachowali zimną krew przy zagrywce i w obronie, co przybliżyło ich do złota.

Włoscy gracze potrafili utrzymać świetna dyspozycję w obronie po zmianie stron. Gospodarze mieli trudności z sforsowaniem ich bloku, a jeśli to się udało, piłka był podbijana w nieprawdopodobnych sytuacjach. Biało-czerwoni „gonili” wynik od stanu 8:13, ale kiedy było 18:23, kwestia mistrzostwa była przesądzona.

W wielkim finale spotkały się dwie niepokonane w trakcie turnieju drużyny. Trudniejszą drogę do decydującego meczu mieli jednak gospodarze, którzy w ćwierćfinale męczyli się z Amerykanami i wygrali dopiero po tie-breaku, a w półfinale, także w pięciu setach, po zaciętej, emocjonującej walce pokonali Brazylijczyków.

Włosi natomiast rozegrali tylko jedno spotkanie, w którym było pięć partii – w ćwierćfinale z Francuzami. Półfinał wygrali gładko ze Słoweńcami 3:0.

Finał był starciem aktualnego mistrza świata z mistrzem Europy. Siatkarze Italii w ubiegłym roku wywalczyli złoto Starego Kontynentu właśnie w katowickim Spodku, po finałowej wygranej ze Słowenią 3:2.

Polacy w tej hali wywalczyli w 2014 tytuł mistrza globu po wygranej z Brazylią 3:1. Cztery lata później w Turynie w finale pokonali tego rywala bez straty seta.

W sobotni wieczór naprzeciwko siebie stanęły ekipy prowadzone przez byłych trenerów kędzierzyńskiej Zaksy. Selekcjoner Włochów De Giorgi w przeszłości prowadził również kadrę Polski. Podczas poprzednich spotkań polskich siatkarzy w trakcie mistrzostw (w Katowicach i Gliwicach) było tłoczno na trybunach. W niedzielę na widowni nie było widać żadnego wolnego miejsca.

Pojawiła się też grupa sympatyków drużyny gości. Polska i Włochy mierzyły się w tym sezonie reprezentacyjnym dwukrotnie. W fazie zasadniczej Ligi Narodów Włosi triumfowali 3:1, natomiast w meczu o brąz tych rozgrywek biało-czerwoni wygrali 3:0.

W niedzielny wieczór Włosi zdobyli swój czwarty w historii tytuł mistrza świata.

 

Exit mobile version