Polityczne fuchy czy miękka korupcja? – politycy komentują zasiadanie w samorządowych spółkach

Wiele emocji wzbudziła informacja o zasiadaniu prominentnych polityków zarządu województwa lubuskiego w radach nadzorczych spółek samorządowych. Taka sytuacja ma miejsce m.in. w gorzowskich spółkach MZK i PWiK.

Sprawę opisała „Gazeta Lubuska”. Okazuje się, że intratne posady w radach nadzorczych obstawiane są przez zaufane grono bliskich sobie samorządowców. I oczywiście cała sprawa jest zgodna z obowiązującym prawem, ale przyglądając się kilku postaciom z samorządowej układanki, nie trudno dojść do przekonania, że w przypadku kilku nazwisk może dochodzić do konfliktu interesów.

Członkowie zarządu Marcin Jabłoński (PO) i Łukasz Porycki, mają realny wpływ na wydatkowanie pieniędzy z budżetu województwa oraz pieniędzy unijnych. Z jednej strony mogą oni wpływać na kierowanie środków do samorządów na konkretne zadania, a z drugiej jako członkowie rad nadzorczych otrzymują pieniądze za swoją pracę. Jak na dłoni widoczny jest tu potencjalny układ: pieniądze zarabiane w radzie nadzorczej spółki samorządowej w zamian za załatwianie przez tegoż członka rady, grantów dla samorządu.

Sprawę komentowali wczoraj lubuscy politycy. Dla Marka Surmacza, radnego sejmiku lubuskiego z Prawa i Sprawiedliwości cała sprawa jest miękkim rodzajem korupcji, który powinien zostać ukrócony przez prawo.

– W moim przekonaniu zakres i mnogość tej patologii wymaga interwencji ustawodawcy. Nasze prawo nie nadąża nad wymyślaniem przez ludzi o patologicznych skłonnościach, sposobów wykorzystywania urzędów do korzyści osobistych. Dla mnie to jeden z rodzajów korupcji. Przecież osoba mająca wpływ na wydatkowanie środków z budżetu województwa, która zasiada w jakiejś radzie nadzorczej, będzie bardzo przychylna samorządowcowi, który daje jej zarobić grube tysiące w tejże radzie nadzorczej.

Tadeusz Jędrzejczak, członek zarządu województwa lubuskiego z Nowej Lewicy w rozmowie w Radiu Zachód nie chciał za bardzo oceniać swoich kolegów z zarządu województwa. – Nie mi to oceniać, to problem partii, do których należą te osoby i prezydenta Gorzowa, który desygnował tych panów do rad nadzorczych – mówi Jędrzejczak. – Na pewno panowie Porycki i Jabłoński mają odpowiednie kompetencje, aby zasiadać w takich radach nadzorczych. Jeśli ich praca przynosi dobre efekty dla spółek to dlaczego nie mają tam zasiadać.

Zdaniem Aleksandry Mrozek, radnej Samorządowego Lubuskiego zasiadający na kluczowych stanowiskach samorządowcy zarabiają dziś bardzo duże pieniądze i dodatkowe zarobki z rad nadzorczych nie są im potrzebne.

– Uważam, że to powinna być całkiem społeczna rola, na wzór rad społecznych powoływanych w różnych instytucjach. Najgorzej, gdy w takich radach zasiadają ludzie pełniący funkcje samorządowcy. To są dodatkowe pieniądze zarabiane w bardzo łatwy sposób i kierowane do działaczy politycznych, którzy rządzą w samorządzie. Można to oceniać jako typową fuchę, a przypomnę, że samorządowcom zostały ostatnio bardzo podniesione wynagrodzenia. Ci, którzy mają tyle różnych fuch nie są dobrze odbierani – podkreśla Mrozek.

Exit mobile version