Prokuratura bada przyczyny pożaru w Przylepie

Jest prokuratorskie śledztwo w sprawie pożaru w Przylepie. Wokół sytuacji powstają różne spekulacje. Prezydent Zielonej Góry uważa, że w hali z niebezpiecznymi odpadami doszło do podpalenia. Co na to prokurator?

Przypomnijmy, w minioną sobotę w Przylepie doszło do zapalenia się hali, w której zgromadzono tony niebezpiecznych odpadów.

Jak mówi Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, postępowanie prowadzone jest pod kątem m.in. sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób:

Dotychczas przesłuchano część świadków i zabezpieczono monitoringi.

Postępowanie sprawdzające prowadzone było od początku

W poniedziałek rano (24 lipca) rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz powiedziała PAP, że w sprawie pożaru „prowadzone jest postępowanie sprawdzające, niemal od momentu pierwszych informacji (o zdarzeniu), zabezpieczane są materiały”. 

– Ze względów bezpieczeństwa czynności w bezpośrednim miejscu pożaru nie zostały jeszcze przeprowadzone – tłumaczyła prokurator.

24 lipca po południu na miejsce pożaru udał się prokurator wraz z biegłymi technikami. Celem wizty było przeprowadzenie wstępnych oględzin, jednak ze względu na wciąż trwające działania strażaków i dość wysoką temperaturę utrzymującą się w hali odłożono w czasie dalsze działania.

– Postępowanie zostanie przeprowadzone w kolejnych dniach – zapewniła Ewa Antonowicz.

Podpalono halę z niebezpiecznymi odpadami w Przylepie?

Teorię, że składowisko niebezpiecznych odpadów w Przylepie mogło zostać podpalone po raz pierwszy wysnuł prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. W poniedziałkowej (24 lipca) rozmowie z Radiem Zachód powiedział:

– Podejrzewam, że takie rzeczy raczej samozapłonów nie mają. W Polsce zazwyczaj wynika to z czegoś innego. Tak funkcjonują mafie śmieciowe, że te wszystkie rzeczy na końcu gdzieś płoną

ocenił w rozmowie.

Dalsza część tekstu pod filmem

Prokurator Ewa Antonowicz nie chce zdradzać czy na obecnym etapie są uzasadnione podejrzenia co do ewentualnego celowego podpalenia.

Potwierdziła informację o zabezpieczonych nagraniach z monitoringu. Kiedy jednak próbowaliśmy doprecyzować czy wśród tych materiałów są też zapisy z kamer znajdujących się w samej hali usłyszeliśmy:

– Na chwilę obecną nie udzielam takich informacji – powiedziała prokurator. – Są zabezpieczone materiały, a jakie dokładnie i co z nich wynika, to za wcześnie, by o tym mówić

– skwitowała.

Jeden z najtrudniejszych pożarów

Dodajmy, że pożar hali z niebezpiecznymi odpadami gasiło przez dwa dni niemal 400 strażaków z całego województwa. 

W niedzielę wieczorem rzecznik prasowy lubuskiej PSP st. kpt. Arkadiusz Kaniak poinformował, że działania gaśnicze zakończyły się. Na miejscu – na dozór nocny – pozostały trzy zastępy straży pożarnej. Obecnie trwa dogaszanie pogorzeliska, a Inspekcja Ochrony Środowiska bada glebę, próbki wody, a także prowadzi pomiary jakości powietrza. Służby zapewniają jednak, że sytuacja została opanowana, a mieszkańcom nie grozi już żadne niebezpieczeństwo.

Wybuch tykającej przez dekadę bomby

Zezwolenie na składowisko odpadów w Przylepie wydał w 2012 r. starosta zielonogórski Ireneusz Plechan (PO). PAP dotarła do tego dokumentu. Od tego czasu w Przylepie pod Zieloną Górą funkcjonowała hala pełna niebezpiecznych odpadów.

Zgodnie z polskimi przepisami pozwolenia na gromadzenie i utylizowanie niebezpiecznych substancji wydają starostowie. W 2012 r. Przylep był na terenie powiatu zielonogórskiego. W związku z tym, pozwolenie firmie Awinion wydał ówczesny starosta zielonogórski Ireneusz Plechan (PO). Zezwolił na zwożenie odpadów do hali po dawnych zakładach mięsnych.

Exit mobile version