Żart „ekstraklasy” wart, czyli rzecz o „fuzjonistach” [KOMENTARZ]

Primaaprilisowe "logo" Warty Gorzów

Primaaprilisowe "logo" Warty Gorzów

Chyba… nie, nawet nie chyba chyba, ale z całą pewnością nie jestem jedyną osobą, która jest przekonana o tym, że tradycja „Prima Aprilis” w dobie mediów społecznościowych będzie odchodzić do lamusa.

No, ale zanim to się stanie, to tu i ówdzie będziemy raczeni żartami na, hm…. różnym poziomie. Takim uraczyły nas do spółki gorzowskie trzecioligowe kluby piłkarskie – ogłaszając fuzję i marsz po ekstraklasę! Z tym, że o ile widząc sam „żart” pozwoliłem sobie tylko na wstawienie popularnego gifa z pandą łapiącą się za głowę o tyle czytając niektóre komentarze – poważnie zacząłem się łapać za głowę. Wiele osób z pełną powagą twierdziło, że to doskonały pomysł! Ci ludzie są święcie przekonani, że gdyby połączyć Stilon z Wartą to w cudowny sposób powstanie hegemon, który wciśnie gaz do dechy w kierunku II a potem zapewne I ligi.

No nie, to tak nie działa. Równie „genialne” pomysły pojawiły się w Rzeszowie, żeby „zaorać” zasłużone Stal i Resovię i stworzyć „jeden silny klub”. Na szczęście dla rzeszowskiej piłki na pomysłach się skończyło. Pojawili się za to w obu klubach ludzie z pomysłem, wizją i środkami na ich realizację. I w kilka lat Rzeszów zamienił derby trzecioligowe na derby pierwszoligowe. Na równie „genialny” pomysł na szczęście nikt nie wpadł w Radomiu, gdy w III lidze grały Radomiak i Broń. Radomiak poszedł w górę, dziś jest solidnym ekstraklasowiczem i tego „marszu w górę” nie torpedowała swoją obecnością Broń, która do dziś spokojnie sobie żyje na trzecioligowym poziomie.

Za to „wybitny” pomysł fuzji powstał kilkanaście lat temu w Tczewie. Krążącą między III a IV ligą Unię, założoną w 1922 roku i dwa lata młodszą i bardziej okopaną na czwartoligowym froncie Wisłę postanowiono zrównać z ziemią a w ich miejsce utworzyć twór o nazwie „Gryf 2009”. Tenże owszem, awansował do III ligi, z której szybko zleciał z hukiem, niedługo później spadł też z IV ligi a potem przestał istnieć. Efekty łączenia są takie, że mieszkańcy tego 60-tysięcznego miasta czwartoligowej piłki (kiedyś będącej oczywistością) nie widzieli u siebie od ośmiu lat (sic!) i prędko nie zobaczą, bo reaktywowana kilka lat temu Wisła niedawno znów upadła a nowy Gryf toczy zacięty bój o 1. miejsce w klasie A. Jest jeszcze przykład Szczecinka, gdzie z Darzboru i Wielima powstał MKP i sportowo niczego nie zmienił – jak była tak jest IV liga.

Nie w bezrefleksyjnym łączeniu droga do rozwoju. Możemy równie dobrze połączyć wszystkie 10 klubów piłkarskich w Gorzowie w jeden – to dopiero powstanie hegemon, że hohoho! W mieście o potencjale Gorzowa jest jak najbardziej miejsce dla dwóch „dużych” klubów piłkarskich. Rzecz w pełnym wykorzystaniu istniejącego potencjału. Tylko, że na to prostych rozwiązań jak tych, które proponują „fuzjoniści” już nie ma.

Wersja audio:

Exit mobile version