Dziesiąte igrzyska gorzowskiego sportu [CZĘŚĆ 2]

Czy Anna Puławska dostarczy nam w Paryżu równie wielkich wrażeń jak w Tokio (fot. Paweł Skraba/PZKaj)

Czy Anna Puławska dostarczy nam w Paryżu równie wielkich wrażeń jak w Tokio (fot. Paweł Skraba/PZKaj)

W Paryżu po raz dziesiąty z rzędu na igrzyskach olimpijskich zobaczymy reprezentantów gorzowskiego sportu. Tylko raz się zdarzyło, żeby żaden z nich nie zdobył medalu. Jak będzie tym razem? Przedstawiamy drugą część historii olimpijskich występów sportowców z naszych klubów.

Część pierwsza historii tych występów TUTAJ.

„Terminatorzy, dominatorzy”

Tak licznej reprezentacji jak w Sydney i Atenach nie mieliśmy po dziś dzień, ale to nie oznacza, że sukcesów było mniej. Do Pekinu poleciała czwórka z Gorzowa, z tym, że wioślarz Maciej Mattik z AZS AWF pełnił tylko rolę rezerwowego. Wspomniany w pierwszej części Michał Jeliński jechał na te igrzyska wraz z kolegami z wioślarskiej czwórki podwójnej jako trzykrotny z rzędu mistrz świata. „Terminatorzy, dominatorzy” jak ich ochrzcił Dariusz Szpakowski, w stolicy Chin potwierdzili prymat i sięgnęli po olimpijskie złoto a scena z płaczącym ze wzruszenia gorzowianinem podczas odgrywania hymnu przeszła do historii polskiego sportu.

W wioślarstwie mieliśmy jeszcze Piotra Hojkę, który w dwójce podwójnej z Jarosławem Godkiem odpadł w repasażach i został sklasyfikowany na 14. miejscu. Hojka pojedzie jeszcze na kolejne igrzyska, ale już jako zawodnik nie AZS AWF a Lotto Bydgostii. Jedynym kajakarzem (a właściwie kanadyjkarzem) z Gorzowa w Pekinie był Roman Rynkiewicz, także z AZS AWF. W Chinach wraz z będącym już u schyłku kariery wicemistrzem olimpijskim z Sydney Danielem Jędraszką wywalczył 9. miejsce.

Odnotujmy, że w Pekinie wielkie nadzieje medalowe miała siatkarska reprezentacja Polski w składzie z gorzowskim wychowankiem Sebastianem Świderskim. Niestety w ćwierćfinale po bardzo zaciętym meczu biało-czerwoni przegrali z Włochami 2:3 a dla „Świdra” były to drugie i ostatnie igrzyska w karierze.

Narodziny kajakarskiej legendy

Michał Jeliński pojechał wraz z kolegami ze złotej czwórki bronić tytułu w 2012 roku do Londynu, ale „Terminatorzy, dominatorzy” już jakiś czas wcześniej stracili swój blask. Umiejętności i ówczesna dyspozycja wystarczyła na awans do finału A i ostatecznie 6. miejsce. Debiut olimpijski w stolicy Wielkiej Brytanii zaliczył Zbigniew Schodowski. W ósemce wygrał z kolegami finał, ale B a to oznaczało 7. lokatę. Nad Tamizą narodziła się jednak na dobre nowa gwiazda, nie tylko gorzowskiego, ale i polskiego sportu. Karolina Naja z AZS AWF w kajakarskiej dwójce na 500 metrów zastąpiła wychowankę MKKS Gorzów Anetę Konieczną i razem z Beatą Mikołajczyk wywalczyła brąz. To był pierwszy rozdział wciąż piszącej się bogatej księgi Nai. Była wielka nadzieja na drugi krążek na tych igrzyskach, ale czwórka z Nają, Mikołajczyk, Konieczną i Martą Walczykiewicz po świetnym półfinale zajęła w decydującej walce o medale 4. miejsce.

W Brazylii sukces i zawód

Rok 2016 i Rio de Janeiro do dla gorzowskiego sportu niemal kopia Londynu. Znów poleciała trójka z AZS AWF. Opływane ze sobą Naja i Mikołajczyk powtórzyły sukces z Londynu, choć tu półfinał rozbudził apetyty nawet na cenniejszy krążek. Różnica w porównaniu z poprzednimi igrzyskami to czwórka na 500 (Konieczną, która zakończyła bogatą karierę, zastąpiła Edyta Dzieniszewska), która w Brazylii sprawiła co tu dużo mówić zawód, sensacyjnie nie awansując do finału A i kończąc rywalizację na 9. miejscu.

W Rio de Janeiro swój debiut i jak się okazało po latach jedyny start na igrzyskach miał Paweł Kaczmarek. Kajakarz AZS AWF w dziś już nieolimpijskiej konkurencji K1 na 200 metrów odpadł w eliminacjach, plasując się na 18. miejscu. Warto odnotować przy okazji występ rodowitego gorzowianina, wychowanka Admiry, reprezentującego już jednak od dłuższego czasu Dojlidy Białystok Rafała Rosolskiego (14. w K1 na 1000 metrów).

Swój drugi olimpijski start zanotował Schodowski. Częściowo zmieniona w porównaniu z Londynem wioślarska ósemka w 2014 roku sięgnęła po brązowy medal mistrzostw świata. Jednak dwa lata później wiadomo było, że o czołową trójkę będzie ciężko, zwłaszcza, że Polska osada dopiero w roku olimpijskim w regatach ostatniej szansy zapewniła sobie kwalifikację na najważniejszą imprezę sportową. Piątą lokatę w Rio przyjęto z zadowoleniem.

Restrykcje nie przeszkodziły medalistce

Na kolejne igrzyska wyjątkowo trzeba było czekać 5 lat. Powód znany – restrykcje COVID-owe doprowadziły do pierwszego w historii przesunięcia o rok terminu igrzysk olimpijskich. Do Japonii poleciało tym razem pięcioro sportowców z AZS AWF, choć tak jak w poprzednich dwóch przypadkach, wystartowała ostatecznie trójka.

Traktowana po macoszemu przez władze miasta Karolina Naja zdecydowała się zimą 2020 roku zamienić gorzowski klub na Posnanię Poznań. Jednak już wówczas w AZS AWF bardzo jasno świeciła kolejna kajakarska gwiazda. Pochodząca z Mrągowa Anna Puławska była już całkiem blisko wylotu do Rio. Do Japonii leciała jako medalistka mistrzostw świata z 2018 i 2019 roku i jedna z głównych faworytek do medalu w dwójce z Nają i zupełnie nowej czwórce. W obu przypadkach w Tokio była powtórka z Mistrzostw Świata 2019 w Szeged, czyli srebro w dwójce i brąz czwórce, chociaż w tej ostatniej doszło do zmiany niemal „za pięć dwunasta”. Tuż przed igrzyskami kontuzji doznała będąca w tej osadzie od 2018 roku kaliszanka z Zawiszy Bydgoszcz Katarzyna Kołodziejczyk i zastąpiła ją Justyna Iskrzycka z AZS AWF Katowice (czwartą była Helena Wiśniewska z Zawiszy).

W Tokio debiut olimpijski zaliczył kanadyjkarz Wiktor Głazunow i jemu zmiana terminu igrzysk niewątpliwie wyszła na plus. O wyjazd w 2020 roku mogło być trudniej. W C2 na 1000 metrów z Tomaszem Barniakiem był finał A i 7. miejsce, w jedynce na 1000 finał B i ostatecznie 13. lokata. Być może gdyby nie problemy zdrowotne przed igrzyskami partnera Głazunowa z dwójki można by było liczyć na trochę wyższą lokatę, ale na tamten czas medal był poza zasięgiem.

Co do przesunięcia daty inne zdanie mogła mieć wioślarka AZS AWF, Olga Michałkiewicz. Jej czwórka bez sterniczki (z Marią Wierzbowską, Joanną Dittman i Moniką Chabel) zdobyła w 2017 wicemistrzostwo świata a dwa lata później przyjęte z lekkim rozczarowaniem 4. miejsce. Czas w tym przypadku zadziałał na niekorzyść. W Tokio był awans do finału, ale tam już gorzowianka i jej koleżanki nic więcej nie zdziałały i skończyły szóste.

W Tokio była koleżanka Michałkiewicz z sekcji, Katarzyna Boruch, która w „COVID-owym” 2020 roku zdobyła w czwórce podwójnej brązowy medal mistrzostw Europy, jednej z niewielu sportowych imprez mistrzowskich rozegranych w tamtym roku. Wtedy w składzie zabrakło kontuzjowanej Marii Sajdak, w Tokio Boruch jako rezerwowa śledziła na żywo jak koleżanki z osady sięgają po olimpijskie srebro.

Rolę rezerwowej pełniła także 18-letnia Kornelia Lesiewicz z AZS AWF, rewelacja tamtego sezonu lekkoatletycznego. Do dziś nie brakuje opinii, że w ówczesnej dyspozycji gorzowianka zasłużyła na występ w którejś z eliminacji sztafet. Gdyby pobiegła w kobiecej 4×400, miałaby srebro, gdyby w mieszanej, zostałaby mistrzynią olimpijską. Ostatecznie po prostu była częścią jednej z najwybitniejszych grup w historii polskiej lekkoatletyki. A oba medale zawisły na szyi wychowanki ALKS AJP Gorzów Natalii Kaczmarek, która niestety od 2018 roku reprezentowała już AZS AWF Wrocław a do Paryża jedzie jako zawodniczka Podlasia Białystok.

Paryżu, co nam przyniesiesz?

W stolicy Francji gorzowski sport reprezentować będzie ostatecznie czwórka (choć realnie mogliśmy myśleć nawet o szóstce). Wyjątkowa, bowiem po raz pierwszy od 2004 na igrzyska swoich zawodników wysyła więcej niż jeden klub. Do listy „olimpijczyków” po Orlętach, Admirze, AZS AWF i MKKS dołącza ALKS AJP. To też oznacza, że po 24 latach doczekamy się już oficjalnego występu gorzowskiego lekkoatlety. Znów w rzucie oszczepem – Cyprian Mrzygłód, po raz drugi olimpijczyk (w Tokio jako AZS AWFiS Gdańsk) chciałby z pewnością poprawić nie tylko swój wynik (w Japonii odpadł w eliminacjach), ale i ten Dariusza Trafasa z Sydney 2000 – reprezentant wówczas gorzowskiego AZS AWF był dziesiąty. No i skok w dal – Nikola Horowska na igrzyskach zadebiutuje. W stolicy Francji ucieszy się  ze ścisłego finału, ale już dziś zapowiada, że to ma być dla niej wstęp do walki o jeszcze większe marzenia za cztery lata w Los Angeles.

Anna Puławska jedzie do Paryża już jako bardzo doświadczona kajakarka. Nie jest już „tylko” medalistką, ale mistrzynią świata i to dwukrotną z 2022 roku. Na swoich drugich igrzyskach chce wystartować w trzech konkurencjach, choć ostateczna decyzja co do występu w jedynce jeszcze nie zapadła. W każdej z nich ambicje ma bardzo wysokie, a wiek 28 lat, chyba najoptymalniejszy na życiową dyspozycję.

Wiktor Głazunow niestety będzie mógł się skupić tylko na C1 1000. Niestety, bowiem C2 500 (po Tokio zmieniono dystans w dwójce na igrzyskach) Polska w ubiegłym roku niespodziewanie nie wywalczyła kwalifikacji (bez udziału Głazunowa), nie udało się też w regatach ostatniej szansy w tym roku (również bez Wiktora, nie mógł startować tu z przyczyn formalnych). Wygląda również na to, że nici z ewentualnego niedopuszczenia Rosjan i dzikiej karty dla Polski. Niestety, bo wydaje się, że to w tej dwójce szanse Głazunowa na upragniony medal byłyby bardzo realne. W jedynce też są, zawodnik AZS AWF pokazał nie raz, że potrafi walczyć ze światową czołówką, ale na pewno o podium będzie tu trudniej.

A jeśli mowa o kajakarstwie, to boli fakt, że swój olimpijski debiut Przemysław Korsak, wychowanek G`Power Gorzów (w tym klubie był o włos od kwalifikacji do Tokio), zaliczy już jako zawodnik Silvanta Elbląg. Niestety proza życia dwa lata temu przeważyła nad sentymentem…

Na koniec słowo o nieobecnych. Bardzo blisko kwalifikacji na igrzyska w Paryżu była jeszcze dwójka lekkoatletów: Łukasz Żok z ALKS AJP w biegu na 200 metrów i Marika Majewska z AZS AWF na 100 przez płotki. Co ciekawe, gdyby w niedawnych mistrzostwach Polski Magdalena Żelazna z AZS AWF zdobyła nie brąz a srebro w chodzie na 10000 metrów to najpewniej poleciałaby do Paryża jako rezerwowa w sztafecie (leci tam druga w Bydgoszczy Agnieszka Ellward). 20-latka jednak ze spokojem myśli o perspektywie na rok 2028.

Po raz pierwszy od Atlanty 1996 nie będzie przedstawiciela gorzowskiego wioślarstwa. Olga Michałkiewicz zawiesiła karierę, z powodów zdrowotnych stracony sezon ma Katarzyna Boruch, czwórka bez sterniczki z Weroniką Kaźmierczak i Zuzanną Lesner przepadła w kwalifikacjach ostatniej szansy w Lucernie, nie udało się też dwójce podwójnej wagi lekkiej, która gdyby awansowała to prawdopodobnie poleciałaby z rezerwowym Jakubem Byczkiem. Na dziś Kaźmierczak i Lesner wydają się największą nadzieją na powrót do tradycji za cztery lata w Los Angeles.

W kajakarstwie o igrzyskach poważnie myślał też kanadyjkarz Admiry Oleksij Koliadych, ale abstrahując od przegranej w walce miejsce w C2 na 500 metrów temat i tak zamknął brak kwalifikacji czy dzikiej karty dla Polski. O tych, którzy mocno aspirowali, warto wspomnieć, żeby uzmysłowić sobie jakim sukcesem jest już sama kwalifikacja na najważniejszą sportową imprezę na świecie, jeśli zawodnicy tak wysokiej, międzynarodowej klasy znajdują się jednak poza jej nawiasem.

 

 

Exit mobile version