Zachowanie niektórych mieszkańców wobec dzików, które zadomowiły się na gorzowskim Górczynie, zdumiewa. Ludzie podchodzą zbyt blisko, robią zdjęcia, często zbliżają się do dzików z psami, a to proszenie się o tragedię- mówi przewodniczący zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego Wojciech Pawliszak, dzisiejszy gość Radia Gorzów.
Trzy warchlaki, wchodzące bez żadnych problemów w głąb Górczyna, są już stałym elementem krajobrazu. Nie oznacza to, że nie stanowią zagrożenia- mówi Wojciech Pawliszak. Dzik, jeśli poczuje się zagrożony, zaatakuje. Bezpieczna odległość w tym przypadku to ok. 30-50 metrów, a nie 2-3 m, jak to nagminnie zdarza się w Gorzowie.
Ostrzał redukcyjny na pewno liczbę dzików zmniejszył, ale nie rozwiązał problemu. Poza tym sprawa budzi kontrowersje- przeprowadzony w ubiegłym roku na terenie ogródków działkowych przy ul. Błotnej odstrzał został zaskarżony przez radnego Jerzego Synowca. Skończyło się wyrokiem za stworzenie niebezpieczeństwa.
Zdaniem łowczego najlepszą metodą rozwiązania problemu jest odławianie dzików, ale z powodu zagrożenia ASF, jest to teraz niemożliwe. Odstrzał też stanowi problem, bo myśliwi mogą wykonywać te zadania, ale tylko w ramach obwodów łowieckich. Miasto do nich nie należy.