Ponad 6 tysięcy złotych straciła jedna z gorzowianek, która chciała wziąć kredyt, korzystając z oferty przesłanej jej na maila. Kobietę nie zraziło nawet to, że przesłana jej oferta była napisana nie do końca poprawną polszczyzną.
O szczegółach Tomasz Gierczak, miejski rzecznik praw konsumenta.
Pożyczki gorzowianka oczywiście nie dostała, a wpłacone pieniądze przepadły, bo nawet nie wiadomo było, do kogo się zgłosić po ich zwrot. Jak dodaje rzecznik, w dobie pandemii i związanym z tym utrudnionym dostępem do instytucji bankowych, ludzie często decydują się na zaciąganie zobowiązań w stacjonarnych punktach pośrednictwa finansowego. Tu też warto być czujnym, nie tylko z uwagi na koszty.
Miejski rzecznik praw konsumenta po raz kolejny więc uczula, by czytać dokładnie umowy. Jeśli nie rozumiemy ich treści, mamy prawo wziąć je do domu i dokładnie przeanalizować.
Cała rozmowa z miejskim rzecznikiem praw konsumenta: