Kłamstwa i pomówienia- tak chirurdzy z gorzowskiego szpitala komentują informacje prezesa lecznicy, który wczoraj na sesji sejmiku mówił, że lekarze żądają zarobków w wysokości 50 tys. miesięcznie. Jerzy Ostrouch tłumaczył dlaczego z pracy na oddziale zrezygnowało kilku lekarzy, a ordynator chirurgii złożył rezygnację i poszedł na zwolnienie lekarskie. Medycy twierdzą, że zdaniem szefostwa gorzowskiej lecznicy, oddział chirurgii jest niedochodowy.
W piśmie do naszej redakcji lekarze oburzają się stwierdzeniami prezesa szpitala:
-NIGDY nie szantażowaliśmy zarządu odejściem od łóżek pacjentów! NIGDY nie żądaliśmy tak niebotycznych pensji za naszą pracę! – piszą chirurdzy. Ich zdaniem szefostwo szpitala wprowadza w błąd i opinię publiczną, i marszałka województwa.
-Obecna sytuacja w Oddziale jest bardzo zła i wynika ze złej woli, braku konstruktywnych rozmów zarządu z zespołem lekarskim – czytamy w piśmie. Zdaniem lekarzy władze szpitala nie reagowały na zgłaszane przez nich od wielu miesięcy problemy z dostępem do bloku operacyjnego, ograniczenia przyjęć planowych i konieczność przesuwania terminów operacji. – Problem przyjęć w trybie administracyjnym pacjentów nie wymagających operacji i pobytu w O. chirurgii z powodu braku miejsc na innych oddziałach i konieczność hospitalizacji pacjentów na korytarzu (!) mimo zgłaszania tych nieprawidłowości były zawsze bagatelizowane przez zarząd szpitala- piszą lekarze.
Twierdzą też, że spotkania z prezesem kończyły się stwierdzeniami, że oddział jest niedochodowy i w związku z tym prezes nie jest zainteresowany istnieniem chirurgii w naszym szpitalu. -Nie był zainteresowany losem pacjentów, których zalecał nam wysyłać dokądkolwiek. Był zainteresowany tylko onkologią ale nie przez pryzmat chorych ludzi lecz procedur- czytamy dalej w oświadczeniu.
Jego autorzy piszą, że apogeum niezdrowej atmosfery nastąpiło 4 i 6 lutego, kiedy na dyżurze pozostawiono dwóch mniej doświadczonych lekarzy i próbowano “na papierze” zabezpieczyć dyżur specjalistą, który był wtedy… w Szczecinie. -Sytuację uratował przyjazd lekarza oddziałowego z domu, na prośbę młodszego kolegi. -Na tym dyżurze zdarzyły się 4 ciężkie stany wymagające natychmiastowej operacji- w tym dwa urazy nożem brzucha i klatki piersiowej! – opisują chirurdzy.
Oto całe oświadczenie lekarzy: