Podczas ostatniej sesji Rady Miasta zdecydowano, że skwer przy dawnym Empiku otrzyma nazwę oficjalną „Skweru 31 Sierpnia 1982 roku”. Radni podjęli taką uchwałę, chcąc upamiętnić ówczesne zgromadzenie gorzowian wokół katedry, które miało na celu zaprotestowanie przeciwko stanowi wojennemu.
Demonstracja przerodziła się w trwające kilka godzin starcia i zamieszki z oddziałami ZOMO i Milicji . Była to największa demonstracja polityczna w historii Ziemi Lubuskiej i jeden z największych protestów przeciwko stanowi wojennemu w kraju. To z tego powodu teraz skwer otrzymał taką nazwę.
Tymczasem na jednym z budynków znajduje się tablica infomująca o tym, że skwer nosi imię Zdzisława Morawskiego, gorzowskiego poety i działacza społecznego, jednego z założycieli „Stolika nr 1” – czyli miejsca w dawnym Empiku, gdzie gromadzili się niegdyś związani z kulturą mieszkańcy i dyskutowali o bieżących wydarzeniach.
I właśnie w sprawie tej tablicy listami otwartymi na portalu społecznościowym wymienili się Andrzej Trzaskowski, m.in. członek „Stowarzyszenia Promocji Kultury Kamienica” i Wiesław Ciepiela, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.
Andrzej Trzaskowski, solidaryzując się z nieżyjącym już jednym z inicjatorów zawieszenia tabliczki – Piotrem Steblinem – Kamińskim wyjaśnia, jakie były powody umiejscowienia tablicy właśnie na ścianie dawnego Empiku. Jego zdaniem, tablica miała być przyczyną późniejszego oficjalnego nazwania skweru właśnie imieniem Zdzisława Morawskiego.
Stąd deklaruje, że tablicy nie ściągnie, chyba że zostanie do tego „przymuszony środkami administracyjnymi”.
Rzecznik magistratu Wiesław Ciepiela odpowiadając także listem otwartym, całą sytuacją jest zdziwiony. Wyjaśnia, że miasto tabliczki z dawną, zwyczajową nazwą nie zdejmie, ale też nie było podjętej żadnej decyzji o tym, aby miał ją ściągać ktokolwiek inny.
Wiesław Ciepiela przypomina także, że decyzja o nazwie „Skwer 31 Sierpnia 1982 roku” to inicjatywa mieszkańców, która w trakcie sesji została poparta przez miejskich radnych.
Poniżej treść obu listów otwartych:
List otwarty
do rzecznika prasowego Urzędu Miasta Gorzowa Wlkp.,
Pana Wiesława Ciepieli.
Szanowny Panie Rzeczniku.
W jednym z ostatnich numerów „Nasze Miasto”, zwrócił się Pan do mnie, jako sprawcy zawieszenia tabliczki upamiętniającej Osobę Zdzisława Morawskiego – literata, publicysty, dramaturga i mentora kultowego „Stolika Nr 1” – o jej dobrowolne usunięcie.
Inicjatorem zawieszenia tej tabliczki, właśnie w tym miejscu,
był śp. Piotr Steblin-Kamiński „Ostatni przy Stoliku Nr 1”- bloger szanowany przez wielu gorzowian za trafność spostrzeżeń wyrażanych w felietonach poruszających najżywotniejsze sprawy naszego miasta, o czym świadczyły tłumy gorzowian pragnących uczestniczyć w Jego ostatniej ziemskiej wędrówce.
Intencją zawieszenia tabliczki w miejscu gdzie znajdował się niegdyś kultowy klub „empik” – wnoszący niegdyś wiele w „pejzaż kulturalny Miasta” i mieszczący się w nim „Stolik Nr 1” – było zasugerowanie władzom Miasta nazwanie skweru przed nim „Skwerem Zdzisława Morawskiego”.
Było to swoistym przypomnieniem, ale i złożeniem hołdu ludziom, którzy już odeszli, a odcisnęli ślad na życiu kulturalnym miasta i przez to przyczynili się jego rozwoju.
Piotr Steblin-Kamiński był ostatnim żyjącym z tego grona.
Dlatego, szanując Jego myśl i przesłanie tego przedsięwzięcia, nie mogę dobrowolnie zdjąć tej tabliczki, bo byłoby to sprzeniewierzeniem się zamysłowi upamiętnienia Osoby Zdzisława Morawskiego i jego przyjaciół skupionych wokół niegdysiejszego, kultowego już dzisiaj „Stoliku Nr 1”.
Gdyby jednak Urząd Miasta zdecydował się przymusić mnie do tego środkami administracyjnymi, będę zmuszony się do zaleceń zastosować. Ale ulegając tylko sugestii Pana Rzecznika zrobić tego nie mogę. Sprzeniewierzyłbym się i własnemu przekonaniu o słuszności intencji, która przyświecała Piotrowi Steblin-Kamińskiemu – „Ostatniemu przy Stoliku Nr 1.”.
Pozostaję z wyrazami niekłamanego szacunku
– Andrzej Marian Trzaskowski.
List otwarty do Andrzeja Trzaskowskiego
Szanowny Panie,
To dziwny zwyczaj, by pisać list otwarty do rzecznika prasowego w sprawie jednego zdania, którego kontekst jest pokojowy, a intencje zmierzają do zapobieżenia niezręcznej sytuacji.
Wystarczyło napisać, zadzwonić, dopytać, o co chodzi, jeśli nie zrozumiał Pan tych intencji.
Ale czasy są dziwne i może niedługo będziemy pisać listy otwarte do lekarzy rodzinnych, pracowników bibliotek i nauczycieli przedmiotów.
Nie chciałbym tylko, by potwierdziło się moje przypuszczenie, że bardziej chodzi o wywołanie konfliktu niż poznanie intencji.
Skwer przed Empikiem, z inicjatywy mieszkańców miasta, decyzją radnych został nazwany Skwerem 31 sierpnia 1982 roku. Nazwę zgodnie z wymogami zatwierdziła wcześniej Komisja Kodyfikacyjna.
Sytuacja z punktu widzenia prawa stała się jasna. Rozmawiał ze mną o tym dziennikarz Gazety Lubuskiej. Odpowiadałem na jego pytanie – a nie jak Pan uważa – zwróciłem się z apelem.
Pytał mnie więc dziennikarz – czy miasto usunie tabliczkę, o której Pan wspomina w swoim liście otwartym. Odpowiedziałem, że nie, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że to może wywołać niepotrzebny konflikt. Powiedziałem też, że powinna to zrobić ta osoba, która była pomysłodawcą. Nie wiedziałem wtedy nawet, że to Pana inicjatywa.
Tak uważałem, bo w ten sposób pojmuję szacunek do tych wszystkich mieszkańców naszego miasta, którzy ze względu na pamięć dla dramatycznego w historii miasta wydarzenia, nadali skwerowi nazwę „31 sierpnia 1982 roku”. W ten sposób pojmuję również szacunek dla stanowionego prawa.
A takim prawem jest uchwała radnych.
Doskonale rozumiem Pana intencje i odnoszę się do nich z szacunkiem.
Ale proszę rozważyć, czy swoim gestem, tworzeniem konfliktowej sytuacji, pisaniem listów otwartych, nie odbiera Pan szacunku bohaterom tamtego czasu, roku 1982-go? Czy nie odbiera Pan szacunku tym, którzy zabiegali o nazwanie skweru datą historycznego wydarzenia? Czy nie odbiera Pan w końcu szacunku tym, którzy podjęli w tej sprawie decyzję?
Żałuję, że nie zapytał mnie Pan o to osobiście, choć była ku temu okazja. Żałuję, że pisząc list otwarty stawia Pan na szali nazwiska ludzi, których szanuję. Ta próba wywołania konfliktu, w moim odczuciu, godzi również w ich autorytet.
W tej sprawie możliwy jest jakiś kompromis. Pod jednym warunkiem – że chce się ze sobą rozmawiać, a nie szukać pola do zwady.
Z wyrazami szacunku
Wiesław Ciepiela