Szefowie lubuskich szpitali krytykują obecny sposób finansowania świadczeń medycznych. Ich zdaniem tzw. ryczałt nie niesie za sobą nic dobrego.
Jerzy Ostrouch, prezes Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie, podkreślał dziś na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że jeżeli w kwestii finansowania i kontraktowania nic się nie zmieni, to gorzowski szpital zakończy ten rok z 15-milionowym deficytem:
Do obecnych zasad ryczałtowania usług medycznych spore uwagi ma również Marek Działoszyński, prezes Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze:
Elżbieta Kozak, prezeska Lubuskiego Centrum Ortopedii w Świebodzinie, zwraca też uwagę, że po wprowadzeniu ryczałtu znacząco zwiększyły się kolejki pacjentów oczekujących na zabiegi:
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, lubuskie szpitale mają najniższe zobowiązania w kraju, a mimo to kontrakty podpisane z NFZ są najniższe w kraju i mają poziom 45,14 %.
„To oznacza, że jeśli Fundusz nie zwiększy puli finansowania, to województwo może stracić 30 mln zł niewykorzystanych środków” – podkreśla marszałek Elżbieta Polak:
Z takimi zarzutami nie zgadza Joanna Branicka, rzeczniczka lubuskiego oddziału NFZ. Jak mówi, w pierwszym okresie ryczałtowania szpitalom zwiększano poziom finansowania kwartalnie. „W tym roku zależało to od tego, co dana placówka wypracowała wcześniej” – dodaje Branicka:
Dyrektorzy lubuskich szpitali podkreślają, że ryczałtowe finansowanie świadczeń wpływa też na wydłużenie kolejek pacjentów oczekujących na zabiegi specjalistyczne.
Joanna Branicka zaznacza jednak, że ryczałt nie obejmuje jednak wielu tzw. świadczeń wyodrębnionych, na które NFZ przeznacza dodatkowe pieniądze:
Rzeczniczka lubuskiego oddziału NFZ podkreśla, że szefowie lubuskich szpitali byli i są na bieżąco informowali o nowych zasadach finansowania świadczeń, a dyrekcja Funduszu uzgadnia z nimi wszystkie kwestie związane z ryczałtowaniem usług:
Więcej na ten temat w serwisie za godzinę. Do sprawy wrócimy też szerzej w Popołudniówce Radia Zachód.