1 ofiara śmiertelna, ćwierć miliona odbiorców bez prądu i kilkaset uszkodzonych budynków – tak w dużym skrócie można podsumować skutki wichur, które od środy przechodziły nad naszym regionem.
Najtrudniejsza sytuacja była w sobotę. Rano w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim zebrał się sztab kryzysowy. Ponad 30% linii wysokiego napięcia w województwie zostało uszkodzonych. Pomocy wymagały m.in. lubuskie szpitale, w których zabrakło prądu.
Przez 4 dni straż pożarna odebrała ponad 2,5 tysiąca zgłoszeń. Bez przerwy pracowały wszystkie jednostki zawodowej i ochotniczej straży pożarnej. Działania strażaków podsumowuje st, bryg. Patryk Maruszak, komendant Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie:
W weekend wystąpiły także problemy z połączeniem na numer alarmowy 112. Powodem było przeciążenie systemu. Średnio w ciągu doby dyspozytorzy odbierają około 1700 zgłoszeń. W sobotę połączeń na 112 było ponad 14 tysięcy. Połowa z nich dotyczyła zapytań związanych z brakiem prądu. Waldemar Gredka, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim apeluje, aby w sprawie braku energii elektrycznej nie dzwonić pod numer ratujący życie.
Od środy w województwie lubuskim zostało zerwanych lub uszkodzonych prawie 400 dachów. Osoby poszkodowane w wyniku wichury mogą liczyć na pomoc finansową. Pierwsze pieniądze już zostały wypłacone, mówi wojewoda lubuski, Władysław Dajczak:
Jeszcze dziś wojewoda lubuski weźmie udział w wideokonferencji ze wszystkimi starostami z województwa lubuskiego.