Reprezentacja Polski ma na igrzyskach w Tokio zupełnie niespodziewany jedenasty medal!
Sensacyjnym mistrzem olimpijskim w chodzie na 50 kilometrów został Dawid Tomala. 32-letni Polak prowadził przez długi czas a linię mety przekroczył z 36-sekundową przewagą nad drugim Niemcem Jonathanem Hilbertem. To czwarty w historii złoty medal olimpijski dla Polski w chodzie sportowym. Trzy poprzednie zdobył Robert Korzeniowski.
Z pozostałych Polaków w tej konkurencji Artur Brzozowski był 12. a Rafał Augustyn nie ukończył rywalizacji.
Tomala od samego początku rywalizacji szedł w czołowej grupie. Prowadził ją przez wiele kilometrów, a w okolicach 30. kilometra postanowił zaatakować. Z każdym okrążeniem od długości 2000 metrów rosła jego przewaga, która na sześć kilometrów przed metą wynosiła nawet ponad trzy minuty. Wtedy stało się jasne, że nikt nie doścignie Polaka. Słabł na ostatnich okrążeniu, ale stał się autorem jednej z największych sensacji tegorocznych igrzysk. Ostatnie metry przemierzał z biało-czerwoną flagą w rękach, a po przejściu mety na jego twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.
Na bardzo dobrym 12. miejscu rywalizację olimpijską zakończył drugi reprezentant Polski Artur Brzozowski. Dystansu 50 km nie ukończył najbardziej doświadczony w polskiej kadrze Rafał Augustyn.
Tomala przejdzie do historii, bo dystans 50 km w chodzie sportowym był podczas igrzysk w Tokio rozgrywany po raz ostatni. Najprawdopodobniej za trzy lata w Paryżu zastąpi go rywalizacja na 35 km.
31-letni Polak do tej pory nie miał żadnych sukcesów na arenie międzynarodowej. Urodzony w Tychach zawodnik był w 2011 roku młodzieżowym mistrzem Europy w chodzie na 20 kilometrów.
Dystans 50 kilometrów, które przeszedł podczas igrzysk w Tokio, chociaż zawody chodziarzy odbywają się w Sapporo, ukończył po raz drugi w życiu.