Tak spragnieni wolności i wypoczynku w górach chyba jeszcze nigdy nie byliśmy. Mimo obostrzeń, w górskich kurortach tłumy na ulicach i w górach, a na drogach dojazdowych tworzą się gigantyczne korki. Ze względu na zamknięte wyciągi narciarskie wróciliśmy też do tradycyjnych aktywności na śniegu – lepienia bałwanów, sanek i spacerów.
Kamila Wilczyńska z Zielonej Góry tydzień spędziła w rodzinnym mieszkaniu w Karpaczu. Choć przyjeżdża tu dosyć często, tylu ludzi nie widziała nawet w szczycie sezonu.
Takich tłumów na Śnieżce zimą chyba również nie było. Tworzą się kolejki na podejściu, a przecież do tej pory góra ta w styczniu była dla wybranych.
Rafał Sieradzki z Warszawy ostatni czas spędza w rodzinnym domu w Beskidzie Śląskim, ale to, co zobaczył podczas wycieczki na Klimczoku, przeszło jego wyobrażenie:
Małgorzata Malordy z Żagania niedzielę z mężem spędziła w Świeradowie i Górach Izerskich. Bajkowa wręcz sceneria skłoniła ich do górskich wycieczek, ale zanim dotarli tam, gdzie trudniej spotkać turystów, musieli przebić się przez licznie korzystających z atrakcji na śniegu:
Zamknięte wyciągi nie są również problemem dla tych, którzy śmigają w górach na biegówkach, czy nartach skiturowych, które służą nie tylko do zjazdu, ale można również podchodzić w nich stromym zboczem i poruszać się po płaskim terenie.