Czy jest szansa na uratowanie przychodni przy ul. Dworcowej, którą marszałek województwa chce przekształcić w spółkę i połączyć z gorzowskim szpitalem? Protesty związkowców, pracowników i pacjentów sprawiły, że marszałek wycofała się z planów połączenia zielonogórskiej przychodni Medkol i tamtejszego szpitala uniwersyteckiego. Sytuacja jest analogiczna. Czy możliwe jest więc, że podobną decyzję marszałek podejmie w przypadku gorzowskiej przychodni?
Nadziei nie tracą pracownicy „Dworcowej”. Jutro przedstawiciele przychodni jadą do Zielonej Góry na spotkanie z marszałek. Chcą ją przekonywać, żeby zrezygnowała z planów. Tym bardziej, że nikt nie informuje załogi o szczegółach planów marszałek. Mówi pracownik przychodni Grażyna Domin.
Służby marszałek tłumacza, że połączenie popularnej wśród pacjentów przychodni Dworcowa ze szpitalem ma pomóc lecznicy w staraniach o zwiększenie ryczałtu, czyli pieniędzy na leczenie. Przedstawicielek przychodni „Dworcowa” te argumenty nie przekonują. Mówi pielęgniarka koordynująca Krystyna Macierzewska-Wojnarowska.
Zwolennikiem połączenia gorzowskiej przychodni ze szpitalem jest radny KO Mirosław Marcinkiewicz. Jego zdaniem przyniesie to oszczędności:
Zupełnie inaczej sprawę widzi radny sejmiku PiS Marek Surmacz. Jego zdaniem połączenie to nieprzemyślany pomysł, na którym ucierpią i załoga, i pacjenci. Dlatego marszałek, podobnie jak w Zielonej Górze, powinna odstąpić od tego pomysłu.
Ostateczną decyzję w sprawie przychodni Dworcowej radni wojewódzcy mają podjąć prawdopodobnie w marcu.