W poniedziałkowy wieczór na ul. Pomorskiej gorzowska drogówka zatrzymała do kontroli kierowcę volkswagena, który jechał za szybko. W czasie rozmowy funkcjonariusze zwrócili uwagę, że w aucie jest płaczące dziecko u którego jest podejrzenie zapalenia wyrostka robaczkowego.
Ojciec ze swoim dzieckiem jechał kilkadziesiąt kilometrów do szpitala w Gorzowie. Dla jego syna istniało realne zagrożenia zdrowia i życia. Liczyła się każda minuta. Policjanci przerwali kontrolę i na sygnałach pilotowali kierowcę passata do szpitala. Tam 4-letni chłopczyk trafił pod opiekę lekarzy.