Jedna z mieszkanek osiedla Staszica groziła prezydentowi Gorzowa i miejscowemu przedsiębiorcy śmiercią. Kobieta należy do grupy sprzeciwiającej się budowie stacji paliw przy ul. Fredry. Sprawa, o której pisze Gazeta Lubuska, trafiła do prokuratury.
Trwająca na osiedlu Staszica budowa powoduje ogromne emocje wśród części okolicznych mieszkańców. Ich grupa była już na sesji. Anonim z pogróżkami trafił do jednego z miejskich urzędników, którzy byli zaangażowani w wydawanie stosownych zezwoleń. Teraz jedna z protestujących mieszkanek posunęła się jeszcze dalej. Jak podaje „Gazeta Lubuska”, kobieta miała zadzwonić do Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego i powiedzieć jednemu z urzędników, że prezydent Jacek Wójcicki i przedsiębiorca Zygmunt Tumielewicz zostaną odstrzeleni i obaj skończą jak prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie, Roman Witkowski.
71-latce grozi teraz grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do dwóch lat.
Przypomnijmy, to nie pierwsza sprawa prowadzona przez gorzowską prokuraturę, związana z powstająca stacją paliw przy Fredry. Wcześniej mieszkający na osiedlu Staszica urzędnicy gorzowskiego magistratu, znaleźli na wycieraczce list z pogróżkami.
Dodajmy, że mieszkańcy osiedla Staszica, którzy sprzeciwiają się budowie stacji paliw nie ustają w protestach. Dzisiaj organizują kolejne spotkanie tuż obok inwestycji. A sam inwestor Zygmunt Tumielewicz mówi „Gazecie Lubuskiej”, że „jest przerażony tym, do czego potrafią posunąć się ludzie”.