Okratek australijski, złotak wyniosły czy maślak daglezjowy – to tylko niektóre gatunki grzybów obcego pochodzenia, które w ostatnich dekadach przywędrowały do Polski. Zdaniem mykologów ich rozprzestrzenianie się może doprowadzić do ograniczenia rodzimych gatunków grzybów tj. borowika szlachetnego czy kurki.
Generalnie uważa się, że skutki inwazji gatunków na nowe tereny, w tym – grzybów, to jeden z większych problemów współczesnej ochrony przyrody. Gatunki te będą największymi wygranymi zmian klimatycznych – mówi mykolog dr inż. Marcin Pietras z Instytutu Dendrologii Polskiej Akademii Nauk w Kórniku.
Jako jeden z pierwszych przywleczony do Polski został okratek australijski, którego występowanie stwierdzono już w latach 70. ub. stulecia. Grzyb ten trafił do Europy prawdopodobnie z transportem australijskiej wełny. „Obecnie mamy potwierdzonych ponad 100 stanowisk okratka australijskiego w Polsce i widać, jak dobrze się rozprzestrzenia” – dodał dr Pietras.
Obok okratka w Polsce można spotkać jeszcze kilka innych gatunków obcych grzybów, które naukowcy określają jako potencjalnie inwazyjne. W ostatnich latach furorę wśród polskich grzybiarzy robi pochodzący z Ameryki Północnej złotak wyniosły, zwany Amerykaninem lub borowikiem wrzosowym. Możemy spotkać także maślaki: daglezjowe czy wejmutkowe, związane z daglezjami czy sosną wejmutką, oraz północnoamerykańskie piastrówki z rodzaju Rhizopogon, nazywane „fałszywymi truflami”. Wszystkie te grzyby są jadalne.
Zdarza się także, że obce grzyby wprowadzane są do Europy celowo np. w postaci szczepionek mykoryzowych. „Przykładem może być jedna z trufli azjatyckich, którą szczepi się dęby i w ten sposób wprowadza się ją do europejskich ekosystemów” – mówi.
Naukowiec podkreślił, że organizmy, w tym grzyby obcego pochodzenia, to jeden z najistotniejszych problemów współczesnej ochrony przyrody. Konsekwencje rozprzestrzeniania się obcych grzybów mogą być poważne. W ocenie mykologa na pewno potęgują one inwazyjność drzew obcego pochodzenia. I jeżeli w Polsce jeszcze tego nie obserwujemy, to na świecie jest to już bardzo widoczne.
„Najlepszym przykładem jest Nowa Zelandia. Sprowadzono na nią bardzo dużo drzew m.in. sosnę kalifornijską i daglezję zieloną, a wraz z nimi przywędrowały związane z nimi gatunki grzybów, które wspomagają ich inwazyjność” – podkreślił naukowiec.
W jego ocenie obce grzyby mogą być także zagrożeniem dla naszej mykobioty, czyli rodzimego świata grzybów. I choć trudno prorokować, jaka będzie przyszłość – to badania przewidujące, jak będą zmieniały się zasięgi występowania grzybów, a także drzew, na skutek zmian klimatycznych – wskazują, że gatunki obcego pochodzenia i gatunki inwazyjne będą największymi wygranymi zmian klimatycznych.