Gorzów po pierwszym w tym roku koszeniu traw. Dotąd miasto zlecało koszenie traw średnio 2 – 3 razy w roku. Ale po licznych sygnałach od mieszkańców i radnych, na początku tego roku urzędnicy ogłosili, że teraz koszeń będzie pięć.
– Zbliżamy się powoli do poziomu Pełczyc i Witnicy- ironizuje radny Jerzy Synowiec. I przyznaje, że ubiegłym roku faktycznie było fatalnie:
-Pięciokrotne koszenie to minimum- przyznaje radny Patryk Broszko, ale przypomina, że na tyle nas stać:
-Sprawa zieleni w Gorzowie jest zaniedbywana od lat – mówi przewodniczący Rady Miasta Sebastian Pieńkowski. Jego zdaniem to nie kwestia braku pieniędzy. – Powinniśmy mniej się bawić, a więcej przeznaczać na poprawę estetyki miasta- mówi Pieńkowski. Wskazuje też, że pieniądze są:
Radny Jerzy Sobolewski w ubiegłym roku głośno krytykował miasto za to, że niewiele robi w sprawie zieleni. Żartobliwie podpowiadał nawet prezydentowi, że skoro nie ma pieniędzy na kosiarki, powinien wykorzystać stada baranów, które zajmą się wysoką trawą. Dziś ma nadzieję, że zapowiedzi częstszego koszenia to nie puste obietnice:
Od połowy maja, w ramach rozstrzygniętego przetargu, utrzymanie terenów zieleni, poza centrum miasta, zostanie podzielone na osiem nowych rejonów.