Stado „dzikich” krów z Deszczna znalazło azyl. Przygarnął je rolnik z Lipek Wielkich w podgorzowskiej gminie Santok. Tam mają spędzić resztę życia. Trwa ich przewożenie. U nowego właściciela mają zapewnione rozległe pastwiska i opiekę – poinformował pełnomocnik szefa Biura Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze Bartosz Krieger.
Zwierzęta zostały przekazane rolnikowi w ramach realizacji przepadku stada orzeczonego przez Sąd Rejonowy w Gorzowie Wlkp. Na realizatora tego postanowienia zostało wyznaczone organizacja ekologiczna Biuro Ochrony Zwierząt (BOZ).”Przy przekazaniu zwierząt z nowym właścicielem zawarto umowę, która gwarantuje utrzymanie tych zwierząt do ich naturalnej śmierci bez możliwości ich eksploatacji, czyli z tych zwierząt nie będzie pozyskiwane mięso i mleko, a samice nie będą zacielane w celu pozyskiwania cieląt. – powiedział pełnomocnik szefa Biura Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze Bartosz Krieger.
Dodał, że zwierzęta są pozbawione tzw. paszportów, co gwarantuje, że od strony formalnej nie będą mogły zostać przekazane do uboju. U nowego właściciela stado ma do dyspozycji duży otwarty teren. Krowy i cielaki będą tam oddzielone od byków. W stadzie są teraz 193 zwierzęta.
Od końca sierpnia zeszłego roku stado było przetrzymywane za opłatą na łąkach rezerwatu Zakole Santockie należących do jednego z rolników. W minioną środę rozpoczęła się operacja przewiezienia zwierząt do oddalonych o kilkanaście kilometrów okolic Lipek Wielkich.
Przez lata żyjące samopas stado się powiększało. Zwierzęta bez pomocy człowieka zdobywały pokarm i przystosowały się do przetrwania zimy. Z roku na rok stawały się jednak coraz większym problemem dla mieszkańców gminy Deszczno. Żywiły się na okolicznych polach i wchodziły w szkodę rolnikom, właścicielom gruntów i posesji. Były też zagrożeniem na lokalnych drogach. W dodatku nie były oznakowane i objęte nadzorem weterynaryjnym.