Z jednej strony mieszkańcy i stojąca za nimi murem Spółdzielnia Mieszkaniowa „Staszica”, z drugiej strony inwestor i magistrat, który wydał pozwolenie na budowę. Do tego prokuratura, która po zapoznaniu się z dokumentacją ma podjąć decyzję o ewentualnym nadzorze nad sprawą – tak w dużym skrócie przedstawia się historia budowanej przy ulicy Fredry stacji paliw.
Inwestycja wzbudza wśród okolicznych mieszkańców sporo emocji, bo spora ich część nie chce, aby przy supermarkecie, naprzeciwko ich balkonów, znalazły się dystrybutory z paliwem. Problem polega na tym, że sprawa wydaje się być przesądzona, bo odpowiednie decyzje już zapadły.
Póki co żadna ze stron konfliktu nie odpuszcza. Przedstawiciele tych mieszkańców, którzy stacji paliw nie chcą, spotykają się jutro z wojewodą lubuskim.